Ponieważ Wedell Williams 45 jest na etapie malowania to wykorzystuje przerwy technologiczne na prace przy nowym modelu. Mój nowy obiekt zauroczenia oraz westchnień egzystuje w mało znanej części historii lotnictwa pod poetycką nazwą „Time flies”, a jest to samolot Hawks Miller HM-1. Była to bezkompromisowa maszyna wyścigowa powstała pod koniec lat trzydziestych. Można o nim nawet powiedzieć, że jest to ostatni z ekstremalnych „GeeBee”, choć faktycznie wytwórnia lotnicza Granville Brothers już nie istniała.

Zaprojektowany został przez genialnego konstruktora “Pete” Millera na zlecenie znakomitego pilota wyścigowego Franka Hawksa. Samolot HM-1 był naprawdę ekstremalny, jego konstrukcja była podporządkowana uzyskiwaniu jak najwyższej prędkości. Był to jeden z niewielu zbudowanych samolotów o awangardowej sylwetce typu “streamline”. Gdzie nawet owiewka kabiny pilota nie wystawała poza obrys kadłuba, co bardzo ograniczało widoczność w czasie lotu, ale znacząco zmniejszało opór powietrza. Obserwacja toru lotu była ograniczona tylko do małych okienek, jednak na czas startu i lądowania pilot mógł podnieść fotel i wystawić nieco głowę ponad kadłub. Konstrukcja samolotu była mieszana, kadłub to kratownica ze stalowych rurek, oprofilowana blachą, sklejką oraz pokryta częściowo płótnem, skrzydła i usterzenie o konstrukcji drewnianej, podwozie główne o dosyć fikuśnej konstrukcji było składane w locie. Silnik P&W Twin Wasp o mocy 1150hp wraz ze śmigłem o przestawianym skoku pozwalały tej maszynie przekroczyć prędkość 600 km/h. Było to prawdziwy demon prędkość

Modelu tego samolotu w skali 1/32 jak na razie nikt nie produkuje, ale to dla mnie nie problem, bo zrobię go sam. Do projektu wykorzystuję elementy innych modeli, które posłużą, jako materiał budowlany jednak wymagają znacznej obróbki w celu modyfikacji i nadania im odpowiedniego kształtu. Można powiedzieć, że to taki swoisty recykling złomu modelarskiego. Kadłub pochodzi ze starego modelu Lindberg-a LTR14 “Meteor” w skali, 1/32 który w zasadzie Meteora nie przypomina, ale za to jest dobrą bazą dla modelu HM-1.

Kadłub jednak wymagał wielu modyfikacji zanim został dopasowany do planów, między innymi zwężenia i poprawy całej górnej części. Usunąłem też gniazda na skrzydłach wypełniając je płytkami polistyrenu, ponieważ HM-1 ma skrzydła niżej.

Skrzydła natomiast pochodzą ze starego zestawu Monogramu P-61 w skali 1/48, i po odpowiednich modyfikacjach pasują całkiem dobrze do rysunku HM-1. Statecznik pionowy i poziomy wykonałem od podstaw z płytek polistyrenu.

Następnie z tektury wykonałem specjalną podstawę, w której mogę odpowiednio dopasować do siebie główne elementy modelu. Jest to niezwykle ważne, bo jedynie perfekcyjne ustawienie wszystkich elementów pozwoli na zachowanie poprawnej geometrii i kształtu modelu płatowca HM-1

…c.d.n.

Marcin Matejko

Leave a Reply