MSC HANS GRADE-BERLIN 2011
8. Modellbauaustellung und Wettbewerb des MSC Hans Grade Waßmannsdorf 2011. Dobrze że nie napisali że mają być zielone, jak mawiał wspaniały modelarz z Wrocławia, Jurek Jabloński, bo napis zająłby stronę od dechy do dechy.
Dylemat gdzie – do Rzeszowa na AirShow czy do Berlina na wettbewerb i przy okazji zlot z okazji 125 lat mercedesa niektórych z nas doprowadził do bólu głowy. W końcu pojechaliśmy w kierunku północno zachodnim..
Jesteśmy z powrotem i oto garść wrażeń.
Ogólnie – impreza OK.
Najbardziej jednak pasjonująca z wszystkich imprez towarzyszących okazała się dla moich kolegów (byli tam pierwszy raz) „tombola” – loteria, w której do wygrania były zestawy modeli. Za 5 euro (15 losów) można było trafić 2-3 modele, z czego skwapliwie skorzystaliśmy. Rozłożył nas trochę dziwny zapis w regulaminie konkursu (którego zresztą uczciwie mówiąc żeśmy się wcześniej nie doczytali), a mianowicie organizatorzy zażądali osobistej obecności startującego – czyli nie ma człowieka, nie ma startowania.
No cóż idea może i słuszna – napędza bowiem frekwencję i wykasza konkurencję. Tak wiec spore stadko przywiezionych modeli zostało na naszej zorganizowanej ad hoc wystawie klubowej.
Poziom – bo to wszystkich zawsze interesuje, poziom raczej średni bez specjalnych fajerwerków (wiadomo – solidna niemiecka robota). Poza konkursem większy nacisk kładziony jest na prezentacje klubowe i indywidualne i tu było parę interesujących rzeczy, poza tym trochę handlu.
Sporo pancerki z jedynie słusznego okresu, choć trafiła się ciekawa, nostalgiczna indywidualna prezentacja pojazdów używanych przez armię DDR. Lotnictwo raczej współczesne, tak więc „mały Richthofen” wrócił z nami do domu – po prostu nie było komu go przyznać.
W sobotę urwaliśmy się z Waßmannsdorf (miejsce konkursu i wystawy) i pojechaliśmy na Tempelhof (16 km) – na zlot Mercedesów z okazji 125 lat tej marki. Pomyślcie – płyta lotniska, a na niej do obrzydzenia z rejestracjami prawie całej europy (nawet z Istambułu) stoją same “MIECZYSŁAWY” – dostojne limuzyny, małe kabrio, połyskujące chromem i drewnem oldtimery, po współczesne plastikowe cacuszka – echhh, ale o tym opowie Wam fan Mercedesa nasz kolega “Misiek”
W sumie z Berlina przywieźliśmy cztery pucharki z dyplomami i pełen bagażnik „wygranych” w tomboli modeli – dobrze było.