Początki budowy tego modelu sięgają daleko wstecz. Kilka lat temu dokupiłem do tego zestawu piękne żywiczne dodatki AIRES ( komory elektroniki po obu stronach przodu kadłuba, komory podwozia przedniego i głównego, radar,dysze wylotowe, kokpit) , a także żywiczne koła North Star, kilka blaszek Eduarda. Zastanawiałem się wówczas w jakim malowaniu będzie mój Szerszeń…no i znalazłem przepiękne kalkomanie TWO BOBS “F/A-18 A/C Centential of Naval Aviation” a tam …F-18A, BuNo 162866, VFA-204 River Rattlers NASJRB Fort Worth, Febrauary 2011- piękny, granatowy niczym drugowojenny Corsair z działań na Pacyfiku- tak więc wybrałem i ochoczo zabrałem się do pracy…

 

Jak zawsze na początku dużo krojenia, szlifowania ,pasowania, wycinania elementów które mają być otwarte, ot typowe przygotowanie bryły modelu. Potem szpachlowanie i szlifowanie. W moim zamyśle ten model ma być mocno “pootwierany” z wykorzystaniem zestawów żywicznych ale też zdecydowałem się na otwarcie jednego luku silnika. Więc musiałem zrobić cały luk od podstaw + silnik…

 

…a ten prócz żywicznej dyszyz wykonałem od podstaw, m.in. z kołka rozporowego,pierścienia z długopisu, drucików i wielu deatli które wykonałem od podstaw. Na ten czas silnik jest kompletny w 80%, reszta po zamontowaniu w komorze…

 

…i tak krok po kroku  “lepiłem”  Horneta, nie będę się rozpisywał o super jakości elementów Airesa, wiadomo. Gdy uporałem się z wycinaniem miejsc pod te zestawy zacząłem je pasować…no i tu szok, bo gdy przyłożyłem kokpit, luk przedniego podwozia ( od dołu) i z obu boków luki elektroniki to okazało się, że jest za ciasno na te cztery zestawy razem. No i się zaczęło odzyskiwanie  brakujących dziesiętnych części milimetra, zarówno w plastku i żywicy. Odchudziłem ścianki modelu, do wręcz “przeźroczystej” grubości. Tak samo spiłowałem ścianki we wszystkich żywicach. Po tych zabiegach ,wszystko zostało spasowane i mogłem zamknąć kadłub

 

Wszystko to rozciągało się w czasie i w końcu doszło do tego, że na długi czas odłożyłem prace przy modelu. Hmm, źle zaplanowałem sobie etapy, popełniłem kilka błędów. Doszło do zniechęcenia zakończonym odstawieniem na bok. W międzyczasie zbudowałem kilka innych modeli, a Hornecik sobie leżał , zapomniany , gdzieś w szafie… ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. F-18 wraca na warsztat…po przejrzeniu stanu aktualnego w jakim nastąpiło zastopowanie prac, przyszła pora na następne elementy: “dziób ” wraz z radarem, hamulec aerodynamiczny wraz z komorą, wnętrza klap podwozia…

 

 

 

 cdn.

Krzysztof Bytniewski